Alice nie wiedziała, na jakie spotkanie ma zamiar zabrać ją Michael nie wiedziała czy odbędzie się ono w posiadłości czy też poza nią. Po pół godziny wiedziała już, o co chodzi. Pod bramę przyjechał duży autobus z którego wysiadła spora grupka dzieci w przedziale wiekowym od mniej więcej sześciu do jedenastu lat. Alice zakryła usta dłońmi patrząc jak spora grupa biegnie w stronę Michaela tuląc i niemal tratując jego kruchą sylwetkę, jednak trzymał się na równych nogach pomimo uścisków. Jego twarz promieniała, widziała, jaki jest szczęśliwy pomyślała wtedy, że powinny opisać to wszyscy dziennikarze, którzy uważają go za dziwaka. Spostrzegła, że troje dzieci było na wózkach prowadzonych przez opiekunki. Michael podszedł do nich i przytulił mocno po ojcowsku. Alice stała z boku patrząc na piękną scenę, która rozgrywa się przed jej oczami i nie wiedząc, dlaczego łza błysnęła w jej oczach. Już wiedziała jakie uczucie towarzyszy odkąd zobaczyła Michaela Jacksona pierwszy raz to było zauroczenie, bardzo mocne zauroczenie..
Michael spędził z dziećmi cztery godziny, korzystały ze wszystkich atrakcji jakie znajdują się na ranczu, oglądały zwierzęta i jeździły kolejką. Michael miał wszystko zaplanowane od początku do końca i był dostępny dla każdego dziecka pomimo iż było ich ponad pięćdziesiąt.
Pod koniec obejrzeli wszyscy razem Króla Lwa w ogromnej kinowej sali znajdującej się w domu. Alice siedziała pomiędzy Michaelem a śliczną blond włosom dziewczynką, która przypominała jej siebie z dzieciństwa. Co jakiś czas pytała o dalszy ciąg bajki i czy wszystko skończy się dobrze.
Michael dał jeszcze dzieciom chwilę, aby mogli z nim porozmawiać, wszyscy usiedli w kole i kolejno wysłuchiwał każdego z dziecka. Zadawali mnóstwo pytań czasami zabawnych a czasami bardzo poważnych. Alice spoczywała na wprost trzymając małą blond włosom dziewczynkę na kolanach i nie spuszczała wzroku z Michaela. Ogarnęło ją nagłe pragnienia przytulenia się do tego niezwykłego mężczyzny, którego odkrywała z dnia na dzień. Zaskakiwał ją czuła jak serce jej rośnie, kiedy widzi go siedzącego wśród dzieci a ich słodkie twarzyczki skupione są na nim z wielką uwagą. Próbowała odrzucić te myśli, to był przede wszystkim jej szef, ale nie potrafiła a może nawet nie chciała…
- To był jeden z tych dni, kiedy jestem naprawdę szczęśliwy – Wyznał, kiedy autokar opuścił posiadłość a głośny gwar zniknął. Było spokojnie, cicho. – Mam nadzieję, że dobrze się bawiłaś?
- Bardzo dobrze – Odparła wzdychając mocno. – Masz wielkie serce Michael jest w nim tyle miłości – Powiedziała myśląc czy jest tam też miejsce na ukochaną kobietę..?
- Kocham dzieci, uwielbiam to! Widziałaś, jakie były radosne!
- Tak. Powinni opisać to wszystko w gazetach – Rzuciła, Michael zrobił poważną minę.
- Nie lubię dziennikarzy, nie chcę ich tutaj.. – Odparł stanowczo, ale łagodnie – Nie widziałem abyś skorzystała z wesołego miasteczka – Od razu zmienił temat.
Alice zmarszczyła brwi, miał rację. – Jakoś nie było okazji.. Poza tym boję się wysokości.
- Nie wypuszczę cię z Neverland dopóki nie przejedziemy się kolejką albo diabelskim młynem – Nalegał.
- Dobrze, ale możemy zrobić to jutro.
- Jak uważasz.
- Robi się już późno..
- W nocy jest tutaj najpiękniej. – Powiedział jakby zachęcając ją.
Robiło się coraz ciemniej. Alice i Michael zjedli razem małą kolację. Czuła się zmęczona po całym dniu mimo tego próbowała przetrzymać się jeszcze, choć trochę na nogach. Usiedli na kanapie popijając gorącą czekoladę rozmawiając na różne tematy. Michael opowiadał o swoim dzieciństwie o tym jak zaczynał karierę, jak trudno były lata spędzone pod opieką ojca.. Opowiadał o swojej miłości do zwierząt i dzieci, jaka nienawiść jest w ludziach piszących te wszystkie okropne rzeczy na jego temat. Jego głos koił ją całą, otulał słuchała uważnie, co ma do powiedzenia. Mówił o fanach, muzyce, tańcu a następnie przeszli na całkowicie zabawne i luźne tematy w końcu Alice zasnęła..
- Alice… Alice obudź się – Szeptał do jej ucha. Alice powoli otworzyła oczy, nie wiedziała nawet, kiedy zasnęła na kanapie. Spostrzegła, że jest okryta kocem. – Obudź się, mam dla Ciebie niespodziankę.
Niespodziankę? – Myślała – Jaką może mieć niespodziankę o drugiej w nocy? – Zupełnie nie wiedziała, co chce od niej Michael o tak później porze, jednak ze wszystkich sił dobudziła się i powoli wstała z kanapy. – Chodź – Szepnął kolejny raz, wzięła jej dłoń i pociągnął za sobą.
- Jest bardzo późno.. – Zmarszczyła brwi, ale była ciekawa co zamierza. – Jesteś pewien, że nie chcesz zaczekać do rana?
– Zaufaj mi, nie pożałujesz – Zbliżył swoją twarz i spojrzał znacząco. Wyszli na taras, dopiero teraz zauważyła, że ma na sobie niebiesko białą kurtkę. Noc była dosyć chłodna a ona nie zabrała nic aby okryć ramiona. Oddalili się od posiadłości i wtedy doszło do niej co zamierza..
Zobaczyła widok, który zaparł jej dech, otrzeźwiała od rześkiego powietrza i zdumienia. Kilka atrakcji jakie znajdowały się na terenie rancza były oświetlone złotym światłem i uruchomione. Grała cicho muzyka a Michael stał i uśmiechał się rozbrajająco.
- Michael jest druga w nocy! Jak to możliwe, że..
- To Neverland, tutaj wszystko jest możliwe! – Skwitował chichotając niczym mały chłopiec. Nie mogła wydobyć z siebie ani słowa, widok był naprawdę przepiękny. Kazał uruchomić te wszystkie atrakcje o drugiej w nocy. Czy naprawdę zrobił to dla niej?
Alice wpatrywała się w kolorową karuzelę w milczeniu, poczuła lekki chłód na ramionach od wiejącego wiatru. Michael zdjął swoją kurtkę i nie pytając okrył jej plecy.
- Tobie się bardziej przyda – Dodał.
- Dziękuję.. – Nałożyła kurtkę wdychając delikatny zapach perfum. Milczeli kilka sekund, Alice poczuła skrępowanie. W tej sytuacji onieśmielał ją. Dlaczego nagle poczuła wstyd? Czyżby jej uczucie pogłębiało się, z każdym dniem, minutą..? – Pomyślała.
- To od czego zaczynamy? – Przerwał ciszę zacierając chytrze ręce. – Kolejka górska!
- Nigdy w życiu!
- Nie możesz opuścić Neverlandu bez przejażdżki kolejką, to tradycja – Zachichotał kolejny raz. Był całkowicie poważny, uśmiechnięty, ale nie żartował. Alice przełknęła ślinę patrząc na ogromny rollercoaster. Ugięły się pod nią kolana.
- Nie wsiądę na nią, nie ma mowy Michael – Cofnęła się krok w tył. Michael chwycił jej dłoń i pociągnął. – Oczywiście, że tak – Zatrzepotał brwiami i zanim się obejrzała siedziała w małym wagoniku zapięta pasami a tuz obok cieszący się jak dziecko Michael Jackson. Usłyszała przeraźliwy dźwięk przesuwających kół po torach, pisk hamulców i trzask zamykanej barierki. Serce chciało wyskoczyć z jej piersi, nie mogła już zaprotestować. – Będę przez cały czas trzymał twoją dłoń, nie bój się. – Powiedział i ujął jej rękę. Alice oddychała szybko, była zła, że zmusił ją do przejażdżki na tej ogromnej kolejce od dziecka panicznie bała się wysokości, wejście na drabinę było dla niej wyzwaniem a teraz miała wjechać na tak ogromną wysokość w małym trzęsącym wagoniku. Dlaczego nie zaprotestowała!? Kiedy powoli toczyli się pod górę Alice miała cały czas zamknięte oczy, słyszała tylko szum powietrza, a chłodny wiatr co jakiś czas muskał jej policzki. Michael siedział bardzo blisko nie zdejmując swojej dłoni z jej, trzymał ją mocno tak jak obiecał. Wyjechali na samą górę, kolejka przystanęła na kilka sekund w tym czasie Alice otworzyła jedno oko i zemdliło ją.
- Michael ja nie dam rady! Boje się.. – Zacisnęła mocniej dłonie na barierce. Michael cały czas się śmiał jakby nie robiło to na nim wrażenia, ta ogromna wysokość i jej lęk. W tamtym czasie poczuła złość – Uważasz, że to takie śmieszne..?
- Spokojnie zobaczysz, że ci się spodoba! – Zdążył powiedzieć, kiedy kolejka rozpędziła się i z ogromną prędkością zjechała w dół. Alice wydobyła z siebie głośny pisk przechodzący we wrzask, poczuła jakby żołądek przemieszczał się w jej wnętrzu w górę. Otworzyła oczy a wagonik zatoczył duże koło i wjechał do tunelu, pędził z ogromną prędkością krzyczała wraz z Michaelem, ale po kilku minutach zaczęło faktycznie ją to bawić. Wjeżdżali na zmianę w górę i pędzili w dół było to przerażające a jednocześnie ekscytujące dla Alice, naprawdę nie wierzyła, że uda jej się pokonać strach a nawet będzie jej się to podobać!
- To było niesamowite! – Wykrzyczała śmiejąc się na głos, kiedy kolejka skończyła trasę i zatrzymała. Choć nogi miała jak z waty, wyskoczyła z wagoniku niczym mała dziewczynka. Czy właśnie w tym momencie odkrywała w sobie dziecko? – Pomyślała zadowolona z siebie. - Nie wierzę, że to zrobiłam! – Spojrzała w górę na wysoki tor zwracając się do Michaela.
- Mówiłem Ci, że to świetna zabawa – Rzekł uśmiechając się szeroko. Alice odetchnęła czując natychmiastowa potrzebę przytulenia go do siebie. Przytulenia i pocałowania, czuła, że naprawdę pragnie tego mężczyzny, który pokonał w niej największy lęk. Opanowała się natychmiast, przecież nie mogła tego zrobić skąd miała pewność, że odwzajemniłby jej uczucie? Czy dał jej jakiś znak, który mówiłby, aby pokazała swoje?
- To jeszcze nie koniec zabawy – Oznajmił. Poszli w stronę największej atrakcji jaka znajdowała się na terenie Neverlandu – diabelski młyn. Alice spojrzała w górę, musiała przyznać, że pomimo przerażającej wysokości urządzenie nie kręciło się zbyt szybko poza tym oświetlone kolorowymi lampionami a podest złotym światłem wyglądał naprawdę pięknie. – Musisz zobaczyć ten widok z góry – Przekonywał Michael.
- No dobrze zróbmy to! – Zaśmiała się i wskoczyła do małego wagoniku. Rozsiadła się wygodnie czując mniejszy lęk niż poprzednio. Przeszło jej przez myśl, że wygląda to nawet bardzo romantycznie.
Michael usiadł bardzo blisko niej, kiedy ruszyli powoli w górę Alice milczała wpatrując się w widok oświetlonego rancza. Kolorowe lampiony migały przed jej oczami, wiatr lekko muskał jej policzki…
W tej chwili zrobiło się naprawdę romantycznie. Co jakiś czas obracając się w lewo i prawo zerkała na Michaela, jego uśmiech nie schodził z twarzy.
- Wspinały widok – Powiedziała, kiedy byli na samej górze.
- Czy już nie jesteś na mnie zła, że obudziłem Cię w środku nocy?
- Nie byłam zła.. – Spojrzała spod oka. Oh gdyby tylko dał jej najmniejszy znak, że jego uczucie w stosunku do niej nie jest obojętne – Myślała w między czasie skupiając się na jego ustach. – Dziękuję, że zrobiłeś to dla mnie..
Michael spojrzał głęboko w jej oczy, błyszczały pięknym blaskiem kolorowych świateł. Siedzieli w ciszy przyglądając się sobie, było to niezwykłe dla Alice. Niezwykłe, w jaki sposób patrzył na nią. Nikt wcześniej nie obdarował ją tak ciepłym spojrzeniem a jednocześnie mówiącym, że pragnie tego samego, co ona, czuła to.. Przechyliła głowę zbliżając się do jego ust, zamknęła oczy i poczuła miętowy smak, pomuskał jej wargi delikatnie. Zakręciło się w jej głowie od pocałunku jaki jej podarował odpowiadając tym samym na jej pytanie w myślach. – Dał jej znak..
Wymieniali pocałunki, pośród kolorowych świateł i nocnego nieba..